ZIELONO MI TU

WITAJCIE SERDECZNIE NA MOIM BLOGU ZIELONO MI TU

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Życzenia noworoczne



WSZYSTKIM ODWIEDZAJĄCYM MOJEGO BLOGA ŻYCZĘ UDANEJ ZABAWY W TĘ OSTATNIĄ NOC STAREGO ROKU ZWANĄ SYLWESTREM.

 

I Z OKAZJI ZBLIŻAJĄCEGO SIĘ WIELKIMI KROKAMI NOWEGO ROKU ŻYCZĘ WAM MOI MILI, ABY NOWY ROK 2013 ZASKOCZYŁ WAS OPTYMISTYCZNIE. 

 

ABY DOPISYWAŁO WAM ZDROWIE I POCZUCIE ZADOWOLENIA Z ŻYCIA, KTÓRE PROWADZICIE.

 

A JEŚLI UWAŻACIE, ŻE COŚ JEST NIE TAK.... , ŻE CZEGOŚ WAM W TYM ŻYCIU BRAKUJE....    TO ŻYCZĘ WAM, ABYŚCIE ZNALEŹLI W SOBIE DOŚĆ ODWAGI, DETERMINACJI I SIŁY, ABY TO DOTYCHCZASOWE ŻYCIE ZMIENIĆ NA LEPSZE. 

WSZYSTKO W ŻYCIU JEST MOŻLIWE.... TAK WIELE OD NAS SAMYCH ZALEŻY....

TAK WIĘC ŻYCZĘ WAM POWODZENIA:-)

ŻYCZĘ, ABY CZEKAŁY NA WAS CIEKAWE WYZWANIA, CHWILE RADOŚCI I SZCZĘŚCIA.

 

WIELE OSÓB MA POSTANOWIENIA NOWOROCZNE. JA PO PROSTU CHCĘ BYĆ ZDROWA I SZCZĘŚLIWA, A SZCZĘŚCIE DAJĄ MI PROSTE RZECZY.

 

DLA MNIE TO ROK PRZEŁOMOWY I MAM NADZIEJĘ, ŻE TAKI BĘDZIE. 

KOŃCZĘ W NIM 40 LAT:-) 

 

WSZYSTKIEGO DOBREGO

DO SIEGO ROKU:-)

 

 

 



niedziela, 30 grudnia 2012

Bułeczki, rogaliki i precelki




Dziś przedstawię Wam prosty przepis na pyszne, chrupiące domowe bułeczki, rogaliki i precelki


Zaletą tego przepisu jest to, że ciasto można wykonać np. wieczorem wkładając na noc do lodówki, po to, aby rano wyciągnąć je i upiec świeże pieczywo np. na niedzielne śniadanie.
Można je też oczywiście zamrozić i wykorzystać w innym czasie, np. w tygodniu, kiedy nagle okaże się, że dorastająca latorośl wyjadła z chlebaka cały chleb, a do sklepu daleko.




Składniki:

Receptura na podstawie przepisu  z magazynu "Palce lizać" -dodatku do Gazety Wyborczej

500 g mąki pszennej
ok. 175 ml wody + 3-4 łyżki  dodatkowo
20 g  świeżych drożdży
25 g rozpuszczonego masła
100 ml mleka 3,2 proc.
1 żółtko
10 g soli
 10 g cukru
1 jajko +  1 łyżka mleka 
do posmarowania bułeczek
mąka pszenna do podsypania

Sposób wykonania:

  • Rozpuść w misce (dzieży) drożdże z ok. 175 ml ciepłej wody z cukrem   i rozrób z 200 g mąki. Odstaw na godzinę do wyrośnięcia. Zaczyn powinien być raczej rzadki (półpłynny).
  • Do wyrośniętego zaczynu dodaj pozostałą mąkę, żółtko, masło, ok. 3-4 łyżki wody, mleko i sól. Dokładnie wyrób elastyczne ciasto (powinno odchodzić o ręki. Jeśli jest za rzadkie, podsypuj mąką). 
  • Odstaw do wyrośnięcia na kolejną godzinę. Dużą blachę wyłóż pergaminem.

  • Ciasto podziel na trzy części. Z pierwszej części (pozostałe przykryj ściereczką, żeby nie wysychały) uformuj małe kuleczki i formując małe trzyczęściowe bułeczki, ułóż na blasze do pieczenia. Pamiętaj, żeby zachować pomiędzy nimi odległość, bo podczas pieczenia będą rosły. Można naciąć na krzyż przed posmarowaniem jajkiem. Przykryj ściereczką. 


  • Drugą część ciasta podziel na równe części, uformuj wałeczki o długości około 20-25 cm i pojedynczo je zawiń. Ułóż precelki na blasze do pieczenia.




  • Trzecią część rozwałkuj na grubość ok. 1 cm. Wytnij trójkąty i zwiń je w rożki, zaczynając od podstawy trójkąta. Przełóż na blachę.


  • Bułeczki, rogale i precelki posmaruj roztrzepanym jajkiem z dodatkiem łyżki mleka.  Wstaw do piekarnika rozgrzanego do 175 st. C i zapiekaj przez około 15-20 min, aż będą złotobrązowe z wierzchu. 


  • Wyjmij z pieca i przełóż na kratkę, żeby ostygły i żeby wyparowała z nich wilgoć. Pyszne są i na ciepło, i na zimno z dodatkiem powideł, dżemu lub miodu.




Uwaga:

Jeśli zdecydujesz się piec bułeczki dopiero rano, to bezpośrednio po zmieszaniu wszystkich składników, uformowaną kulę ciasta w wysokiej misce przykrytej folią , wkładamy do lodówki na noc.  (Ciasto wstawiamy do lodówki na najniższe piętro .) 
Zdziwicie się rano, kiedy okaże się, że ciasto pięknie wyrosło. Po wyjęciu z lodówki należy doprowadzić ciasto do temperatury pokojowej. Następnie formujecie dowolny kształt pieczywa, mogą to być bułki, rogale itd. Dalsza procedura wygląda tak jak w przepisie powyżej. Tak samo postępujemy w przypadku zamrożenia ciasta, z tą różnicą, że ciasto musi przed uformowaniem bułeczek ok. 1 godz. wyrosnąć w ciepłym miejscu. Reszta wygląda identycznie.




Polecam:-) Smacznego:-)


środa, 26 grudnia 2012

Chleb pszenno-żytni ze słonecznikiem

Obiecałam Wam wcześniej, że podzielę się z Wami przepisem na mój ulubiony chleb na zakwasie żytnim.
Dziś jest ten dzień. Mieliśmy w planach spędzić drugi dzień świąt w górach na nartach, ale pogoda zupełnie nie zimowa ( u nas na plusie, śniegu zero, prawie przedwiośnie), tak więc musieliśmy zmienić plany.
Z pewnością wyjdziemy na długi spacer po lesie z psem, a tymczasem mam chwilę, żeby napisać post o chlebie.




Przepis ten  znalazłam na początku swojej drogi z pieczeniem chleba w Pracowni Wypieków, prowadzonej przez znaną dziś blogerkę Elizę Mórawską z White Plate.
Skoro udało mi się wówczas wyhodować z sukcesem swój pierwszy zakwas, to postanowiłam iść krok dalej. Wśród wielu przepisów, które znalazłam w internecie, najbardziej spodobał mi się właśnie ten. Spojrzałam na listę składników i powiedziałam sobie "ok", pasuje mi. Jest w nim wszystko, co lubię.

Nie zdawałam sobie sprawy, że porywam się na jeden z trudniejszych przepisów. Być może brak wiedzy na ten temat spowodował, że nie wystraszyłam się i po prostu zabrałam się do pracy. Ku mojej wielkiej radości, chleb wyszedł i wszystkim bardzo smakował.
Dopiero później doczytałam, że jest to chleb  Sunflower Seed Bread with Rye Sourdough wg receptury z książki pt. "Bread" amerykańskiego mistrza piekarnictwa i guru chlebowego Jeffrey'a Hamelmana.

Obecnie piekę ten chleb dwoma technikami. Jedna z nich pozwala piec chleby bezpośrednio w foremkach. Druga trudniejsza technika wyrabiania ciasta chlebowego metodą Richarda Bertineta, pozwala piec okrągłe lub podłużne bochenki bezpośrednio na kamieniu szamotowym.

Przedstawię krok po kroku w obydwu technikach.

Najpierw jednak poznajmy składniki :

Pierwszy etap- tworzymy zaczyn chlebowy i zbożową namaczankę:

 


Zaczyn zakwasowy:

200g mąki żytniej razowej typ 2000
160g wody
1 łyżka zakwasu (zakwas żytni własnej roboty)
  
Zbożowa namaczanka:

167g płatków zbożowych (ja używam mix 5 zbóż , oryginalnie w przepisie są łamane ziarna żyta)
167g wody


Namaczankę robimy następująco: płatki zbożowe zalewamy wrzątkiem, mieszamy i zakrywamy folią spożywczą.

Składniki zaczynu wymieszać, przykryć szczelnie folią i zostawić na 14-16 godzin w 21 st C. Na ten sam okres czasu odstawiamy namaczankę.




Drugi etap - ciasto właściwe:

 

633g białej pszennej mąki chlebowej typ 750 lub 850 (próbowałam też z 550 i 650 i też jest ok)
100 g uprażonych nasion słonecznika
473g wody
21g soli
15g świeżych drożdży lub 1 1/2 łyżeczki instant
15g syropu słodowego (można z tego składnika zrezygnować i też chleb wyjdzie)
334g żytniej namaczanki (wszystko)
360g zaczynu zakwasowego (wszystko minus 1 łyżka)

otręby lub płatki (dowolne) do posypania ( w przypadku I techniki)



Często też modyfikuję ten przepis i dodaję do ciasta : 50 g nasion dyni i 50 g siemienia lnianego, ale wtedy redukuję ilość prażonych nasion słonecznika do 50 g.

Wykonanie chleba I techniką:

Tę technikę polecam wszystkim początkującym. Nie ma takiej opcji, żeby chleb się nie udał:-)

Wszystkie składniki ciasta i namaczankę połączyć w misce, następnie zagniatać przez 5 minut. Ciasto powinno być średnio luźne i raczej lepkie. Zagniatać jeszcze 3 minuty. Do wyrabiania ciasta na tym etapie korzystam z pomocy robota Kitchen Aid z hakiem do zagniatania.




Temperatura ciasta pod koniec wyrabiania to 26C (warto zaopatrzyć się w specjalny termometr).




Fermentacja ciasta powinna trwać 1 godzine (bez składania).

Tak wygląda wyrośnięte ciasto po fermentacji. Widać, że prawie dwukrotnie zwiększyło swoją objętość.




Po wyrośnięciu ciasto podzielić na 2 części i włożyć do 2 foremek (mogą być keksówki). Smaruję je oliwą i przyprószam otrębami lub płatkami zbożowymi.




 Ciasto przed wyrośnięciem wygląda tak:



Dokładnie przykryć foremki z chlebem bawełnianą ściereczką. Zostawić do wyrośnięcia na ok 2 godziny w ciepłym miejscu.
Tak wygląda wyrośnięte ciasto, gotowe do włożenia do piekarnika.




Piec rozgrzać do 250 stopni C. Wyrośnięte ciasto chlebowe włożyć do pieca, można przedtem naciąć jego wierzch.. Piec z parą przez 15 minut. Jak ktoś nie ma tej funkcji w piekarniku można włożyć naczynko z kostkami lodu.
Następnie po tych 15 minutach należy obniżyć temperaturę do 230 (wyjąć naczynko z wodą) i piec kolejne 30-40 minut (bez pary). Gdyby bochenek nabierał koloru za szybko, trzeba zmniejszyć temperaturę pieca do 210 cm.
Pod koniec pieczenia dobrze jest spryskać kilkakrotnie wierzch chlebków spryskiwaczem z wodą . Wtedy skórka nabierze ładnego blasku.








Jak po wyjęciu z foremek, chleb popukany od spodu wydaje głuchy dźwięk, znaczy to, że chleb jest upieczony. Można też sprawdzić od góry drewnianym patyczkiem. Nakłuć bochenek, jak patyczek będzie suchy, wszystko jest w porządku.
Odstawić do wystudzenia na kuchennej kratce. Pokroić dopiero po wystygnięciu. Wystarczy posmarować samym masłem, nic więcej do szczęścia nie trzeba.





Wykonanie chleba II techniką z wykorzystaniem metody Bertineta:

 

Do pewnego momentu wykonujemy dokładnie te same czynności, czyli wszystkie składniki ciasta i namaczankę łączymy w dzieży, następnie zagniatamy przez 5 minut, żeby wszystkie składniki się ze sobą połączyły.  Ciasto powinno być średnio luźne i raczej lepkie.

I tutaj przechodzimy do wyrabiania ciasta ręcznie metodą Bertineta , która jest idealna dla ciast chlebowych o wysokiej hydracji, czyli tych o dużej zawartości wody.

Sam mistrz nazywa te metodę "working the dough" i nie znosi słowa "kneading", mówi , że to taki brytyjski wynalazek.... cala zabawa polega na tym, aby ciasto rozciągnąć i wtłoczyć w nie jak najwięcej powietrza.

Tak więc do dzieła!

METODA BERTINETA:


Najpierw układamy wymieszane ciasto na stolnicy. Ciasto jest bardzo rzadkie i  i bardzo lepkie.Klei się do rąk i do stolnicy.
Pod ciasto wsuwamy palce obu rąk, kciuki zostają na wierzchu i nimi podtrzymujemy ciasto, podnosząc je w górę, upuszczamy tak, aby to, co było tyłem ciasta przed uniesieniem, stało się przodem przyczepionym do stolnicy. Szybkim ruchem zarzucamy trzymaną w dłoniach cześć ciasta na te przyklejoną do stolnicy.
Całość obracamy o 90 stopni powtarzając unoszenie, uderzanie i energiczne zarzucanie ciasta. Przypomina to naśladowanie fali odbijającej się o brzeg i wracającej do morza.
Czynność tę powtarzamy wiele razy do momentu, aż ciasto stanie się elastyczne i zacznie odstawać od powierzchni stolnicy i rąk.
Następnie stolnicę podsypujemy delikatnie mąką pszenną, układamy dobrze wyrobione ciasto chlebowe, zawijamy boki ciasta do środka, ciągle obracając . W ten sposób formujemy okrągły bochenek.





Wyrobienie ciasta tą techniką trwa ok. 8-10 minut (ręce trochę bolą:-)), ale efekty są naprawdę fantastyczne.

Na tej stronie, znajdziecie filmik przedstawiający tę technikę (przykład dla ciasta drożdżowego, jednak technika jest  taka sama dla wszystkich ciast chlebowych o wysokiej hydracji - min. 70%).

http://www.gourmet.com/magazine/video/2008/03/bertinet_sweetdough 

Po uformowania bochenka wkładamy go do namączonego okrągłego koszyczka do wyrastania. Ważna rzecz, miejscem składania na spód koszyczka. Kilka osób mnie pytało o wielkość koszyczka. Mój ma średnicę 28 cm.




Zakrywamy koszyk bawełnianą ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 1 godzinę. Tu przed wyrośnięciem.




Przykryty chlebek trafia w ciepłe miejsce. U mnie jest to podgrzewana podłoga w łazience:-)




A tu już wyrośnięty chlebek.



Następnie po wyrośnięciu bochenek przekładamy z koszyczka na drewnianą łopatę, nacinamy od góry ostrym nożem.



Wkładamy bezpośrednio na kamień szamotowy do nagrzanego do 250  stopni C piekarnika .



I tutaj też należy piec z parą przez 15 minut. Jak ktoś nie ma tej funkcji w piekarniku można włożyć naczynko z kostkami lodu.
Następnie po tych 15 minutach należy obniżyć temperaturę do 230 (wyjąć naczynko z wodą) i piec kolejne 60 minut (bez pary - tutaj czas pieczenia jest dłuższy, bo bochenek jest dość duży). Gdyby bochenek nabierał koloru za szybko, trzeba zmniejszyć temperaturę pieca do 210 stopni C.
Pod koniec pieczenia dobrze jest spryskać kilkakrotnie wierzch bochenka spryskiwaczem z wodą . Wtedy skórka nabierze ładnego blasku.
Jeśli zdarzy Wam się po sprawdzeniu patyczkiem, że chleb jeszcze jest w środku lekko mokry, to należy go włożyć ponownie do piekarnika na 10-15 minut na 210 stopni C.

Jeśli po wyjęciu od spodu chleb po popukaniu wyda głuchy dźwięk, to znaczy, że jest dobrze wypieczony.




Chleb ten najlepiej kroić dopiero po kilku godzinach. Skórka jest chrupiąca, a miąższ sprężysty. Jego wielką zaletą, oprócz oczywiście wybornego smaku, jest również to, że bardzo długo zachowuje świeżość, nawet przez 5 dni, ale rzadko udaje mu się w moim domu przetrwać tak długo. Zwykle znika już pierwszego dnia:-)

Wystudzony chleb należy owinąć bawełnianą lub lnianą ściereczką i tak przechowywać w suchym miejscu.

Mam nadzieję, że dostatecznie dokładnie opisałam cały proces. Życzę powodzenia i wytrwałości w pieczeniu chleba. Nie zniechęcajcie się pierwszymi ewentualnymi niepowodzeniami. Nastawcie się pozytywnie, że na pewno się uda. Wasz trud naprawdę się opłaci.

Ja od momentu kiedy zaczęłam piec chleby sama w domu, ograniczyłam zakup chleba z piekarni czy sklepu do minimum. W tygodniu, kiedy pracuję, to nie mam szans na pieczenie chleba w domu. I z radością czekam na piątek, kiedy zabieram się za domowy wypiek.Stało się to dla mnie bardzo przyjemnym rytuałem i z wielką ekscytacją próbuję coraz to nowszych receptur.
Wciągnęło mnie to zajęcie tak samo, jak praca w ogrodzie. A teraz ponieważ mamy zimę, to przeniosłam swą aktywność właśnie do kuchni. I jest mi z tym dobrze:-)

Ja dziś znowu piekłam, ale już wg innego przepisu ( podzielę się nim w kolejnym poście), bo zwyczajnie mi chleba zabrakło. Tzn. po ogromnym bochenku upieczonym w Wigilię pozostały tylko okruszki. Goście zjedli:-), mimo, że tyle smakołyków przygotowałam:-)

Pozdrawiam serdecznie 

Smacznego:-)


wtorek, 25 grudnia 2012

Sernik delikatny jak chmurka

WESOŁYCH ŚWIĄT



Z okazji Świąt Bożego Narodzenia piekę sernik w silikonowej formie w kształcie gwiazdy. 
Podzielę się z Wami wypróbowanym przepisem.
Sernik ten zaskoczy Was delikatnym, aksamitnym smakiem. Ciasto jest niezwykle puszyste, wręcz rozpływa się w ustach.  



Składniki:

1 kg sera twarogowego o śmietankowej konsystencji (dowolnej marki)
100 ml śmietany 30 %
4 jajka (powinny mieć temperaturę otoczenia, tak więc należy je znacznie wcześniej wyciągnąć z lodówki)
250 g cukru pudru
1 łyżeczka cukru waniliowego lub miąższ z 1/2 laski wanilii
3 łyżki mąki ziemniaczanej
szczypta soli
50 g rodzynek sułtańskich
50 g skórek pomarańczowych kandyzowanych

Przygotowanie:



  • Żółtka oddzielić od białek, następnie żółtka utrzeć z cukrem pudrem i cukrem waniliowym oraz wanilią na pulchną masę. 
  • Białka osobno ubić ze szczyptą soli na sztywną masę.
  • Następnie do miski z ubitymi żółtkami przełożyć ser, śmietanę, rozmieszać całość mikserem, dodać mąkę ziemniaczaną . Wszystko dokładnie zamieszać. 
  • Dodać sparzone rodzynki oraz skórki pomarańczowe.
  • Na końcu dodać ubite białka i delikatnie rozmieszać łyżką. 





  • Przełożyć ciasto do nasmarowanej masłem formy lub tortownicy, oprószonej mąką. Włożyć do nagrzanego piekarnika na 170-180 stopni na 1 godzinę. Czas pieczenia i temperatura tak naprawdę zależy od rodzaju piekarnika. Każdy ma już wypróbowane możliwości swojego piekarnika, tak więc tę kwestię pozostawiam do własnej oceny.





  • Ciasto po upieczeniu i wystygnięciu przekładamy na folię. W przypadku tej formy, to co było górą kładziemy jako spód, gdyż wzór wytłoczenia jest wtedy bardziej widoczny. Następnie posypujemy cukrem pudrem albo polewamy dowolną polewą. Ja na życzenie dzieci polałam lukrem i udekorowałam ich ulubioną posypką czekoladową i złotymi kuleczkami:-). Gotową gwiazdę przekładamy na ozdobną paterę.



W ubiegłym roku udekorowałam sernik polewą kajmakową oraz płatkami migdałów i też był bardzo smaczny:-)




Tradycyjnie w ciągu roku robię ten sernik również na spodzie z kruchego ciasta na prostokątnej blaszce. Do tego robię kratkę z ciasta kruchego na wierzchu, czyli powstaje tradycyjny sernik krakowski. Jednak to dosyć czasochłonne, a ja wczoraj normalnie byłam w pracy, więc skorzystałam z wersji minimalistycznej przy użyciu mojej ulubionej formy z motywem świątecznym.

Czasem też dodaję do środka kawałki brzoskwini z puszki, odsączone z soku. Pychotka:-)

Gdyby kogoś zainteresowała zaprezentowana tu silikonowa forma, to jest dostępna w sklepie internetowym:


Ciasto najlepiej przygotować dzień wcześniej przed planowanym podaniem, gdyż wtedy lepiej się kroi. Gotowe ciasto należy przechowywać w lodówce, najlepiej w plastikowym pojemniku na ciasto, które są dostępne w każdym markecie (żeby nie chłonęło innych zapachów z lodówki).

 SMACZNEGO:-)




niedziela, 23 grudnia 2012

ŚWIĄTECZNIE



 
Jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy;

dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory.
Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich,
dzień, który już każdy z nas zna od kołyski.

Niebo - ziemi, niebu - ziemia,
wszyscy - wszystkim ślą życzenia,
drzewa - ptakom, ptaki - drzewom,
tchnienie wiatru - płatkom śniegu.






Magicznych chwil i dużo radości w te cudowne Święta dla Was wszystkich






wtorek, 18 grudnia 2012

Ciasteczka migdałowe



Dziś podzielę się z Wami kolejnym przepisem na przepyszne świąteczne ciasteczka migdałowe.






Moje dzieci je uwielbiają. Mimo, że ich wykonanie jest dosyć czasochłonne, to obok pierniczków, stanowią już standard na święta w moim domu.

Gwiazdki migdałowe z cynamonem


Składniki na ok. 60 szt.
Temperatura pieczenia: 130 •C
Czas pieczenia: 30 minut (jedna partia ok. 30 szt.)

Ciasto:


2 białka
200 g cukru pudru
1 op. cukru waniliowego
laska wanilii
1 łyżeczka zmielonego cynamonu
1 łyżka wódki wiśniowej (można zastąpić innym alkoholem, ja dałam włoski likier Vin Santo)
ok. 400 g zmielonym migdałów

Lukier:


1 białko
100 g cukru pudru

Przygotowanie:


  • Białka ubić na sztywną pianę. Następnie dodać cienką strużką cukier puder, dalej      ubijając. 
  • Do piany z białek dodać cukier waniliowy i wanilię (ze środka laski), następnie cynamon, alkohol i połowę zmielonych migdałów. Wymieszać ciasto mikserem używając końcówki typu mieszadło ( nie używać rózgi, gdyż ciasto jest ciężkie, jak w przypadku piernika)
  • Resztę migdałów dodawać w takiej ilości, żeby ciasto prawie się nie klei.
  • Przygotować na stolnicy 2 duże płaty folii aluminiowej. Ciasto zbite w kulę podzielić na dwie części. Łatwiej pracować z mniejszym kawałkiem ciasta. Rozpłaszczyć je dłonią, a następnie umieścić pomiędzy dwoma płatami folii i można przystąpić do wałkowania. Rozwałkowane ciasto powinno mieć grubość ok. 4-5 mm.


  •  Następnie wycinamy foremką kształt gwiazdki. I tutaj zaczynają się problemy. Aby ułatwić sobie pracę, foremkę co jakiś czas trzeba wyczyścić, gdyż ciasto jest dość kleiste i lubi przyklejać się do ścianek foremki. Wycięte gwiazdki wyciągamy pojedynczo za pomocą metalowej łopatki do ciasta, którą za każdym razem zanurzam w szklance z wrzątkiem. Daje to lekki poślizg i łatwiej jest wyciągnąć wykrojony wzór, bez obawy o jego zniekształcenie. 

  

  • Gotowe gwiazdki wykładamy na blaszce pokrytej papierem do pieczenia i następnie   przystępujemy do przygotowania lukru: białko ubijamy na sztywną pianę, dodając   stopniowo 100 g cukru pudru.
W tym momencie włączamy piekarnik na 130 •C 
  • Następnie pokrywamy ciasteczka przygotowanym lukrem. Najwygodniej zrobić to pędzelkiem.  

Wkładamy blaszkę z ciasteczkami do nagrzanego piekarnika. Pieczemy ok. 30 minut, po tym czasie wyciągamy na kratkę kuchenną i studzimy. Wystudzone ciasteczka przechowujemy w szczelnym, metalowym pojemniku, żeby skruszały.




Ciasteczka są bardzo słodkie, ale naprawdę pyszne. Lukier tworzy cudowną w smaku, bezową skorupkę  w pięknym karmelowym odcieniu.
Mimo, że 1 sztuka zawiera ok. 80 kcal, to nikt nie potrafi  im oprzeć się.



Smacznego



niedziela, 16 grudnia 2012

Piernikowo




W tym okresie przedświątecznych przygotowań  nie może oczywiście zabraknąć miejsca na tradycyjne pierniczki. W wielu naszych domach kultywuje się ten zwyczaj, zwłaszcza wśród rodzin, które mają małe dzieci. Moje mimo, że już nastoletnie, wcale nie zamierzają z tego rezygnować, wręcz nie mogą się doczekać wspólnego pieczenia i dekorowania pierniczków. Tak więc w tym roku po raz  kolejny bawiliśmy się razem:-)

Podzielę się z Wami moim ulubionym i wypróbowanym przepisem na pierniki.

PIERNICZKI ŚWIĄTECZNE

Składniki na ciasto:

550 g mąki pszennej  (+ więcej do podsypywania)
300g miodu pszczelego wielokwiatowego
100g cukru pudru
120g rozpuszczonego masła
1 jajko
2 łyżeczki sody oczyszczonej
przyprawa do piernika - około 40 g (można dać mniej)
3 płaskie łyżki ciemnego kakao

Miód podgrzać i wymieszać z pozostałymi składnikami, kolejność nie ma większego znaczenia. Wyrobić ciasto w dzieży  przy użyciu miksera z hakiem lub ręcznie, aż ciasto będzie jednolite i gładkie oraz łatwo będzie odchodzić od ścianek dzieży lub ręki.

Bardzo przydatny jest tutaj mikser planetarny, bo ciasto piernikowe jest dosyć zbite i trudne do wyrabiania. Dostałam go kiedyś od męża po tym, jak spaliłam dwa poprzednie tradycyjne miksery . Przy wyrabianiu chleba też  naprawdę przydaje się . Nie jest to więc w mojej kuchni tylko ładny gadżet:-)





Następnie wałkować ciasto na stolnicy, podsypując mąką .  
Wałkuję ciasto na grubość około 2-3 mm. Można zrobić grubsze pierniczki, są bardziej miękkie po upieczeniu. Teraz jest już mało czasu do świąt, więc jak ktoś dopiero teraz myśli o pierniczkach, to radzę skorzystać z tej rady, gdyż inaczej pierniczki nie zdążą zmięknąć do świąt.

Podzielić ciasto na 2 części. Jedną zostawić pod przykryciem w dzieży (misce), żeby nie wyschnęła. Drugą można już rozwałkować na stolnicy i następnie wykrawać dowolne kształty przy użyciu foremek.








Jeśli chcemy pierniczki z otworkiem do przewlekania, otworek robimy przed pieczeniem (słomką- większy lub mniejszy-  wykałaczką).

Piec około 6-8 minut w temperaturze ok.180ºC.





 Lukrujemy lub polewamy czekoladą po upieczeniu.

Pierniczki po upieczeniu są raczej twarde, później zmiękną (należy je przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku). Bardzo długo i dobrze się przechowują (nawet kilka miesięcy). Ale zwykle znaczna część znika w niewyjaśnionych okolicznościach jeszcze przed świętami:-)

Do lukrowania używam lukru własnej produkcji.

Lukier tworzymy w  następujący sposób:

1 szklankę cukru pudru mieszamy w miseczce z 1-2 płaskimi łyżkami gorącej wody, mieszamy energicznie przez kilka minut np. drewnianą łyżką do ucierania , aż uzyskamy gładką, jednolitą konsystencję.




Na sam koniec dodajemy kilka kropel cytryny, aby lukier był błyszczący i gładki.
Idealny lukier nie może być przeźroczysty i generalnie, jeśli uznacie, że jest za rzadki to należy dosypać jeszcze trochę cukru pudru. Z kolei jeśli będzie zbyt gęsty, to należy delikatnie dolać odrobinę ciepłej wody. To naprawdę trzeba brać na wyczucie. Podczas pracy z lukrem sami dojdziecie do takiej konsystencji, która dla Was będzie najodpowiedniejsza.
Jeśli ozdabianie trwa długo i lukier zaczyna się ścinać (co ma miejsce często podczas pracy z dziećmi), to należy go energicznie zamieszać i ewentualnie dolać odrobinę wody.

Jeśli chcecie uzyskać lukier w różnych kolorach, to można skorzystać z gotowych barwników spożywczych w podstawowych kolorach. Polecam barwniki marki Wilton.





Jednak staram się w miarę możliwości korzystać z naturalnych barwników.
I tak kolor fioletowy można uzyskać dodając parę kropel soku z aronii czy  jagód.
Czerwony, różowy w różnych odcieniach można uzyskać poprzez dodanie do białego lukru odrobiny np. soku malinowego.
Na żółto barwię kurkumą.
Pomarańczowy uzyskuję poprzez wymieszanie uzyskanego jak powyżej koloru czerwonego i żółtego.  Ale można iść na skróty i dodać odrobinę soku marchewkowego.









Dodatkowo można wykorzystać do ozdabiania orzechy, rodzynki, płatki migdałów lub tak jak ja gotowe posypki dostępne w wielu sklepach. Kupuję je głównie ze względu na dzieci, którym takie kolorowe pierniczki podobają się najbardziej.
Właściwie to większość pracy wykonały samodzielnie moje dzieci. Ja tylko troszkę pomagałam. Nawet mój mąż w tym roku się zaangażował i pomagał mieszać lukier:-)
Mieliśmy niezłą zabawę i cieszę się, że ten czas spędziliśmy wspólnie, co nie zdarza się niestety tak często, jakbyśmy chcieli.

I oto nasze wspólne dzieło:-)











Zamiast biegać w jakimś dzikim szale po sklepach w niedzielne popołudnie zdecydowanie wolę taką twórczą zabawę z rodziną.

Ponieważ pierniczki piekliśmy już w zeszłą sobotę, moje dzieci zdążyły już znaczną część zjeść. Nie mam więc wyjścia, jak w najbliższych dniach powtórzyć akcję pieczenia pierniczków. Ale tym razem zainspirowana cudowną dekoracją piernikową mojej serdecznej koleżanki Ani, zrobimy dekorację z lukru w bieli.

Skoro więc wspomniałam o Ani, pochwalę się, jakiego ślicznego pierniczka zrobiła specjalnie dla mnie na nasze piątkowe spotkanie.


 

Nie ma piękniejszego prezentu, niż ofiarowanie komuś swojej pracy, czasu i zaangażowania. Bardzo dziękuję Ci Aniu:-)


A ja jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa, jeśli chodzi o pierniczki oraz ciasteczka świąteczne, więc zaglądajcie.

Zapraszam serdecznie:-)