ZIELONO MI TU

WITAJCIE SERDECZNIE NA MOIM BLOGU ZIELONO MI TU

czwartek, 10 października 2013

Smaki dzieciństwa -powidła śliwkowe na kilka sposobów.





Polska złota jesień w pełni. Ostatnia chwila na jesienne zbiory owoców. 
Ponieważ w moim ogrodzie niestety zabrakło już miejsca na prawdziwy sad, takie owoce, jak jabłka, gruszki czy śliwki zmuszona jestem kupować.
Za to u siebie w ogrodzie mam  2 duże krzewy aronii, kilka krzewów malin, borówki amerykańskiej, porzeczki, agrestu, jarzębinę jadalną, które całkiem ładnie obrodziły. Mam też 2 krzewy: pigwy i derenia jadalnego,które jeszcze nie owocowały,ale dam im jeszcze szansę.Ogród uczy cierpliwości.

W tym roku udało mi się kupić naprawdę pyszne, dojrzałe śliwki, bezpośrednio od pewnego gospodarza, które są tak słodkie, że robiąc z nich powidła w zasadzie można zredukować ilość cukru do minimum. 


Owoce pigwy też tak fartownie znalazły się w moim posiadaniu, tak więc mam prawdziwą klęskę urodzaju.
Moja spiżarnia pęka w szwach od przeróżnych owoców, które czekają cierpliwie na ich przetworzenie. Ponieważ na co dzień pracuję na tzw.etacie,to czasu mam naprawdę niewiele.Staram się więc systematycznie, każdego wieczoru coś w tym temacie działać.

I tym sposobem półeczki w spiżarni powoli się zapełniają, ku wielkiej uciesze mojej rodzinki oraz sąsiadów, których też obdarowuję słoiczkami własnych wyrobów.

Chciałabym dziś podzielić się z Wami jednym z ciekawszych przepisów z mojej domowej manufaktury.

Przepis parę lat temu ściągnęłam od zaprzyjaźnionej Doroty  ze Zwardonia, którą przy okazji serdecznie pozdrawiam .


Powidła śliwkowe z kakao

 

Składniki:


  • 2 i 1/2 kg śliwek węgierek
  • 0,5 kg cukru pod warunkiem, że śliwki są bardzo dojrzałe i słodkie,jeśli nie ilość należy zwiększyć nawet do 1 kg
  • 20 dag kakao ciemnego odtłuszczonego np. Deco Morreno
  • 2 cukry wanilinowe lub najlepiej miąższ z jednej laski wanilii

Sposób wykonania:

  • Śliwki dokładnie myjemy, odsączamy i następnie drylujemy. 



  • Owoce wrzucamy do dużego garnka i rozdrabniamy na papkę za pomocą blendera. 
Nie przejmujcie się  w tym momencie kolorem i konsystencją powstałej papki.Wprawdzie nie wygląda zachęcająco, ale to dopiero początek procesu, a efekt końcowy na pewno Was nie rozczaruje.





  • Następnie dodajemy drobny cukier , mieszamy i stawiamy garnek  z grubym dnem przykryty pokrywką  na piecu, ale jak tylko papka zaczną bulgotać – pokrywę ściągamy i gotujemy ją na wolnym ogniu przez 2 godziny, co jakiś czas mieszając. Na wierzchu na pewno pojawią się nieapetycznie wyglądające szumowiny, które należy na bieżąco ściągać łyżką.
  • Po upływie 2 godzin stania przy garnku i mieszania , dosypujemy kakao oraz cukier wanilinowy, ewentualnie zamiast niego miąższ z laski wanilii. Kolejny raz za pomocą blendera całość dokładnie mieszamy, aż powstanie gładka, jednolita masa bez grudek, przypominająca wyglądem i konsystencją gęsty budyń czekoladowy. 
  • Całość jeszcze przez 5 minut gotujemy i w trakcie tego krótkiego czasu mieszamy delikatnie.
  • Następnie do wcześniej przygotowanych umytych i wyparzonych słoików przelewamy gorące powidła. Bardzo przydatny w tym zadaniu będzie lejek. 



  • Słoiczki natychmiast po wypełnieniu zakręcamy i stawiamy do góry dnem.
  • Nie trzeba ich już pasteryzować. Należy je umieścić w ciemnym i chłodnym miejscu.Mogą postać nawet rok, ale nie sądzę, abyście tak długo dali radę im się oprzeć.

Z zaproponowanej powyżej ilości wychodzi od 6-8 średnich słoiczków. 


Powidła te mają bardzo szerokie zastosowanie.Można je używać m.in., jako smarowidło do świeżego pieczywa, do przekładania ciasteczek, wafli, nadziewania rogalików, naleśników, smarowania blatów biszkoptowych, na ciepło do lodów i deserów.



Chutney śliwkowy do mięs i nie tylko

 

Oto kolejny przepis na pyszne powidła, tym razem na ostro. Przepis zawdzięczam Ewie z Wilczej Góry, która tworzy ciekawego bloga oraz podobnie, jak ja interesuje się ogrodnictwem i stworzyła wraz z mężem cudowny ogród. Koniecznie do niej zajrzyjcie.

Składniki:

- 1 kg śliwek
- 1-2 łyżki masła
- 1-2 łyżeczki najlepiej świeżo startego imbiru
- szczypta cynamonu
- 3 łyżki cukru
- 2-3 ząbki czosnku
- sól, pieprz do smaku




Sposób wykonania:
 

  • Śliwki myjemy, drylujemy, odsączamy, przekładamy do garnka o grubym dnie, dodajemy masło i smażymy przez około 2-3 godziny, co jakiś czas mieszając drewnianą łyżką.  Pokrywka ma być lekko uchylona.
  • Na około 20 min przed końcem podsmażania dodajemy cukier, czosnek, imbir, cynamon i resztę przypraw wg własnego uznania.
  • Dobrze wysmażone powidła przekładamy do wyparzonych jeszcze gorących słoików i od razu zakręcamy, a następnie pasteryzujemy przez ok. 20 minut w piekarniku nastawionym na 100 stopni Celsjusza.

Wypróbowałam ten przepis w ubiegłą sobotę i miałam świetny chutney do niedzielnego obiadu. Jutro lecę na targ po następną porcję śliwek, bo wszystkim tak zasmakował, że trzeba będzie zrobić większe zapasy.


Przepis na tak przygotowane powidła polecam szczególnie do pieczonych mięs. Myślę, że śliwka na ostro będzie też świetnym dodatkiem do mięs z grilla. Widzę też tak przygotowane powidła, jako dodatek do domowego bigosu, zamiast wędzonej śliwki. Wspaniale wzbogaci jego smak.


Kolejny przepis na powidła śliwkowe to propozycja na wersję świąteczną, z dodatkiem prawdziwej laski wanilii oraz cynamonu, z kroplą świeżo wyciśniętej cytryny oraz brązowym cukrem. Ale jest to przepis dla cierpliwych. Nagrodą za poświęcony czas i wysiłek jest niezwykły smak tych powideł.






Śliwkowe powidła pod choinkę



Składniki:

3 kg śliwek (muszą być bardzo dojrzałe)
1 laska wanilii
1 laska cynamonu
1/2 świeżego soku z cytryny
100 g cukru brązowego Demerara

Właśnie o tej porze udaje mi się kupić taką śliwkę, która sama w sobie jest tak słodka, że ilość cukru w powidłach jest naprawdę minimalna.

 
 Sposób wykonania (3 dni):


  • Śliwki myjemy, drylujemy, odsączamy, przekładamy do garnka o grubym dnie i smażymy  1 dnia przez 2 godziny. 
  • Aby zachować ładny kolor śliwki należy właśnie na początku dodać świeży sok z cytryny. 
  • Na początku gotujemy pod przykryciem, aż zacznie bulgotać,  następnie zdejmujemy pokrywkę i smażymy na małym palniku , co jakiś czas mieszając drewnianą łyżką. Po wyznaczonym czasie garnek odkładamy na dobę w ciemne miejsce.
  • Następnego dnia smażymy powidła przez ok.2 godziny
  • Trzeciego dnia dodajemy cukier i powidła smażymy do momentu, aż z łyżki śliwka będzie odchodziła płatami ( z reguły jest to kolejna godzina lub nawet dwie). Na tym etapie należy stać przy garnku i dosyć często mieszać, aby powidła nie przywarły do garnka, inaczej cała 3 dniowa praca pójdzie na marne.
  • Po ok. 30 minutach smażenia, na kolejne 30 minut do garnka wkładamy całą laskę cynamonu i miąższ z laski wanilii, a następnie całą laskę wanilii. I smażymy dalej cierpliwie. Po wyznaczonym czasie wyciągamy obie laski.
  • Gotową konfiturę przekładamy do gorących słoiczków i pasteryzujemy w piekarniku przez 30 minut. Niech się zassie na zdrowie.


Powidła te stanowią idealny dodatek do piernika, przekładania biszkoptów, wzbogacania kremów, świątecznych ciast i ciasteczek, pralinek itp.



Pozdrawiam i życzę smacznego.

środa, 9 października 2013

Oto, widzisz, znowu idzie jesień...

 "Czy pamiętasz...jak pachnie las
 Czy pamiętasz, jak tańczy się rumbę?
Twoja pamięć ratuje czas,
tylko przez nią właściwie nie umrę.."





                 W 77 rocznicę urodzin Agnieszki Osieckiej przywitałam Was fragmentem wiersza poetki pt. "Zapachy ziemi".

Jesień kojarzy mi się z przemijaniem i wzbudza we mnie nostalgię oraz tęsknotę za tym, co za nami.
Dlatego w tym szczególnym dniu wybrałam właśnie ten utwór. Nie ma już wśród nas Agnieszki Osieckiej i nie ma również wielu bliskich mi osób, o których wciąż pamiętam i których mi bardzo brakuje.

             To, co z kolei w jesieni jest czymś niezwykle pozytywnym i na co czekam z utęsknieniem, to ta gra kolorów w moim ogrodzie.

             Jesień powitała nas już w pełni. Czaruje nas kolorami złota, pomarańczy, czerwieni , wita podczas spaceru szelestem liści, poranną mgłą, dojrzałymi, pełnymi smaku owocami.

Ze względu na te energetyczne kolory bardzo lubię tę porę roku. I chociaż dzień robi się coraz krótszy, coraz chłodniej na dworze,to jednak w ostatnich dniach nie możemy  narzekać na pogodę.

Zapraszam Was dzisiaj do wirtualnego spaceru po moim jesiennym ogrodzie. Jeśli chcesz zobaczyć galerię zdjęć w większym formacie, po prostu kliknij w zdjęcie.




























A niedługo owoce jesieni zostaną zamknięte szczelnie w słoiczkach i zagoszczą na półkach mojej spiżarni. Jestem aktualnie w trakcie tworzenia powideł, dżemów, soków i nalewek.
Jeśli interesują Was ciekawe przepisy na jesienne przetwory, zaglądajcie do mnie koniecznie, niebawem się z Wami nimi podzielę:-)
Zeszłoroczne przepisy na wykorzystanie pigwy oraz śliwki znajdziecie już teraz tutaj:


http://zielonomitu.blogspot.com/2012/10/pigwa-i-co-dalej.html

http://zielonomitu.blogspot.com/2013/10/smaki-dziecinstwa-powida-sliwkowe.html


Pozdrawiam serdecznie






wtorek, 1 października 2013

AREZZO i BELLA VITA

Dziś powracam z dalszym ciągiem opowieści o Toskanii.


W trakcie pobytu w Podere La Casaccia , odwiedziliśmy również AREZZO- stolicę prowincji.
Jest to dość duże i nowoczesne miasto, ale oczywiście posiada antyczną starówkę z rzymskimi ruinami, średniowiecznymi murami i renesansową architekturą . 
Arezzo kojarzyłam już wcześniej. Gdzieś wyczytałam, że z okolic Arezzo pochodzi znany włoski aktor i reżyser o dość charakterystycznej twarzy - Roberto Benigni, znany szerszej publiczności głównie za sprawą oscarowego filmu pt. "Życie jest piękne". Część scen tego filmu była kręcona właśnie w tym mieście. Dlatego postanowiliśmy ująć Arezzo w planie naszego zwiedzania. Zresztą spacerując po starówce w wielu miejscach można napotkać zdjęcia z planu filmowego.

Dostaliśmy się tam jadąc lokalnymi drogami, polecam, bo wtedy można więcej zobaczyć. Dla tych, którzy będą jechali od strony Florencji, podaję, że Arezzo znajduje się jakieś 80 km na południowy wschód od Florencji, skąd można dojechać autostradą A1.
Znaleźliśmy parking, który ciągnie się  pod murami starego miasta i udaliśmy się na zwiedzanie. 



AREZZO stanowi magnes przede wszystkim dla miłośników sztuki i staroci. 
W każdą pierwszą sobotę i niedzielę miesiąca  na terenie historycznego centrum miasta, odbywają się targi staroci, odwiedzane przez tłumy miłośników . 
W trakcie tych 2 dni największe place w mieście: Piazza Grande, Piazza San Francesco i Logge del Vasari oraz boczne uliczki, na których  rozłożone są stragany, korzystając z historycznej scenerii, przekształcają się w ogromny antyczny targ staroci i antyków.  





Oprócz cyklicznych targów, starą tradycją w Arezzo są również sklepy z antykami, oferujące niesamowite rzeczy, nie tylko antyczne meble, obrazy, książki czy biżuterię i stare zegary, ale też przeróżne stare rzeczy codziennego użytku. Jest to więc wielka gratka dla koneserów  sztuki i  łowców okazji. 
Oferta jest bardzo zróżnicowana, aby zaspokoić potrzeby najbardziej wymagających kolekcjonerów i miłośników sztuki. 

My może nie jesteśmy kolekcjonerami, ale z przyjemnością nacieszyliśmy oko ładnymi przedmiotam i urokliwymi fasadami zabytkowych budynków.






2 razy w roku na placu Grande odbywa się również niezwykle barwny turniej rycerski o nazwie  Giostra del Saracino. W tym roku turniej odbył się w przedostatnią sobotę czerwca  ( 22.06.2013 r.), a kolejny w pierwszą niedzielę września (01.09.2013 r.) .
Imprezę rozpoczyna wielokolorowy pochód w strojach historycznych.  Potem można zobaczyć imponujące widowisko historyczne, w trakcie którego bój  ze sobą staczają drużyny konne, każda reprezentująca inną dzielnicę miasta . Główną konkurencją jest rzut włócznią, a jej zwycięzca otrzymuje jako wyróżnienie Złotą Włócznię. 
Na pewno wielu z Was pamięta taką scenę z filmu pt. „Pod słońcem Toskanii”, gdzie pokazano jak wygląda ta konkurencja.
Jak ktoś jest zainteresowany tegoroczną edycją turnieju,  podaję linka:


Starówka w Arezzo jest na tyle mała, że wystarczą 2-3 godziny, aby przejść ją na piechotę, z daleka od zgiełku i tłumów turystów, od których roi się Florencja czy Siena.
Największe  wrażenie zrobił na mnie wspomniany wcześniej średniowieczny plac Piazza Grande z charakterystycznym kształtem w formie trapezu, z  powierzchnią , która  jest dość mocno pochylona w kierunku południowym.




Niezwykłe są też otaczające plac domy i pałace. 





Miłośnikom zabytków polecam obejrzenie La pieve di  Santa Maria, Il Palazzo dei Priori, Bazylikę Św. Franciszka, Kościół Św. Dominika czy Katedrę di San Donato.











Spacerując po uliczkach warto zajrzeć na Visa dell’ Orto, gdzie znajduje się dom, w którym urodził się i wychował Francesco Petrarka, autor słynnych "Sonetów do Laury".

Za placem Grande na północy rozciąga się najstarszy park Arezzo zwany „Prato” lub „Parco della Fortezza”. 




Znajduje się on na wzniesieniu, pomiędzy zrujnowanym  zamkiem należącym niegdyś do rodu Medyceuszy -Fortezza medicea, a katedrą di San Donato. 





Na szczególną uwagę zasługują wykopaliska archeologiczne oraz średniowieczny mur, z którego roztacza się niesamowity widok na okoliczne winnice. 






Niesamowite wrażenie robią też ogromne stare drzewa. Zatrzymaliśmy się w ich cieniu, by odpocząć po trudach zwiedzania w niezwykle upalny dzień.


Podaję Wam też niezwykle przydatną anglojęzyczną stronę, gdzie znajdziecie wiele interesujących Was informacji na temat atrakcji na terenie całej prowincji Arezzo.


W tej bardziej nowoczesnej,handlowej części miasta natknęłam się na uroczy i bardzo klimatyczny sklepik z fajnymi rzeczami do dekoracji domu.




Podążając szlakiem filmowym następnym razem opowiem o Cortonie:-) Zapraszam serdecznie.