ZIELONO MI TU

WITAJCIE SERDECZNIE NA MOIM BLOGU ZIELONO MI TU

piątek, 31 października 2014

Jesienny spacer po moim ogrodzie i oko w oko z tygrysem:-)


W moim ogrodzie jesienią trwa barwny spektakl.


Aby zobaczyć całą galerię w powiększeniu, kliknij w zdjęcie.

Projektując mój prywatny ogród, ze szczególną starannością dobierałam gatunki i odmiany roślin, aby o każdej porze roku działo się w nim coś ciekawego. I tak jest. Jednak zdecydowanie najciekawszy wydaje mi się właśnie jesienią, kiedy mieni się pełnymi  energii kolorami.





Kołyszące się na wietrze  pióropusze traw ozdobnych wprowadzają do ogrodu niezwykłą dynamikę.






Liście opadające na ziemię szeleszczą pod stopami.



Uwielbiam obserwować ogród o tej porze....



Jest to też czas wytężonej pracy w ogrodzie, ale wierzcie mi, że nawet w tak dużym i bujnym ogrodzie, dzięki systematycznym zabiegom, można nad wszystkim zapanować.



Królem mojego ogrodu jest zdecydowanie sumak octowiec (Rhus Thyphina) odm. Tiger Eyes 'Bailtiger'.
Odmiana będąca  mutacją popularnego  Rhus typhina ‘Dissecta’. Do handlu wprowadzona została w 2004 roku przez Bailey Nurseries w St. Paul w stanie Minnesota w USA.




Jest to najbardziej charakterystyczne drzewo w moim ogrodzie. Nie wyobrażam sobie bez niego ogrodu. Myślę, że ono nadało mu odpowiedni klimat i wyznaczyło dalszy kierunek.  Dodam, że było to pierwsze drzewo posadzone przez nas w tym ogrodzie.

Szukaliśmy małego, niskopiennego drzewa o parasolowatej koronie i atrakcyjnych liściach, które dodatkowo rośnie powoli oraz nie ma specjalnych wymagań glebowych, czyli da radę na naszej glinie.


Tradycyjny sumak octowiec nie wchodził w rachubę, choć też go bardzo cenię, ale tworzy masę odrostów.

W 2008 r. na naszym rynku pokazała się nowa odmiana o wdzięcznej nazwie ‘Tiger Eyes’.

 Warto dodać, że w  2009 r. odmiana ta uzyskała wyróżnienie na Wystawie ZIELEŃ TO ŻYCIE organizowanej co roku u schyłku lata w Warszawie. Zgłosiła ją wówczas szkółka Plantmar .

Pierwszy raz zobaczyłam ją w pobliskiej szkółce. Jak spojrzałam w te piękne OCZY TYGRYSA i zobaczyłam głęboko powcinane liście w intensywnym kolorze zieleni, a potem przechodzące w jaskrawą żółć, kończąc wegetację ognistym płomieniem,  to od razu się zakochałam w tym drzewku.



Dostałam go tego samego roku na urodziny od męża, bo odkąd mam ogród zamiast ciętych kwiatów chętniej przyjmuję doniczkowe. I posadziłam go przy skarpie nad kaskadą przy stawie. To miejsce na tyle słoneczne, że sumak pięknie się tam wybarwia. I stanowi taki jasny element na tle ciemniejszych tuj odmiany Kórnik IV.

W pochmurne dni bardzo ładnie rozjaśnia ogród i jest takim pozytywnym akcentem .
Jak już wspominałam ta odmiana rośnie dość wolno, drzewko dorasta do ok. 2-3 m wysokości i 3-4 m szerokości. Mój egzemplarz obecnie ma ok. 2 m wysokości i 2,8 m szerokości ( w stanie ulistnionym).

Ponieważ jest rośliną dwupienną, tylko żeńskie egzemplarze wytwarzają w sierpniu charakterystyczne, amarantowe owocostany. Widać trafiłam na prawdziwego tygryska, bo mój nie owocuje wcale. I dobrze, akurat za owocostanami sumaka nie przepadam.

W ciągu tych 6 lat dał tylko 2 odrosty. Jeden znalazł już nowego właściciela- Gosię (Malkul) . Przesadzałyśmy ten niewielki odrost w czerwcu, a więc w samym środku sezonu wegetacyjnego, co było karkołomnym pomysłem bez gwarancji sukcesu. Ale dzięki wspaniałej opiece nowej właścicielki synek tygryska przyjął się i mam nadzieję, że urośnie taki dorodny i piękny, jak jego mateczna:-) 
Drugi odrost wciąż czeka na adopcję :-)

Za co lubię tę odmianę? Za niezwykłą budowę liści wprowadzającą orientalną nutę, za zmieniający się kolor ulistnienia, wczesną wiosną intensywnie zielony, następnie stopniowo przebarwiający się na jaskrawy żółty z czerwonymi końcówkami, a jesienią płonący ognistą pomarańczą .




Zobaczcie jak niezwykła jest kora tego sumaka.


Wadą jest na pewno to, że po nastaniu nocnych przymrozków jego intensywny kolor gaśnie, a liście niestety szybko opadają. Sama roślina jest natomiast całkowicie mrozoodporna (strefa 5) i nie trzeba jej okrywać na zimę.
Trochę śmieci, jak gubi liście, ale w dobie odkurzaczy do liści, nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. Nawet w stanie bezlistnym wygląda naprawdę atrakcyjnie.


Mój tygrysek wytworzył 2 główne pędy przypominające w stanie bezlistnym poroże kogo? :-) 

I tak króla tygryska przerobiliśmy na łosia:-)  

Niech więc teraz jaśnie panujący oprowadzi Was po naszym jesiennym ogrodzie.






Poniżej grujecznik japoński w towarzystwie m. in. hortensji 'Bobo', wrzosów i rozplenicy 'Cherry Sparkler'.







Uwielbiam falujące na wietrze kłosy rozplenicy japońskiej 'Hamelm'. Tu w towarzystwie turzycy 'The Beatles', która akurat przekornie kwitnie wczesną wiosną.




Wspaniale  przebarwiające się hortensje ' Magical Candle'.



Kwitnące kłosy pięknej, aczkolwiek niezwykle ekspansywnej  trzciny 'Aureovariegata' .



Klon japoński 'Atropupureum Dissectum' również zapłonął ogniem.




Intensywnie przebarwiająca się tawuła japońska 'Goldflame' podsadzona jałowcem procumbens 'Nana', a po prawej piękny parasol wiąza 'Camperdownii'.
Przy okazji na tym zdjęciu widać też różnice poziomów w moim ogrodzie. 



Poniżej klon palmowy.



Kwitnące miskanty chińskie 'Adagio'.



Zachwycające delikatne  kwiatostany obiedki szerokolistnej.



Kalina japońska ' Eskimo' czerwieni się, ale zauważcie, że mimo jesieni powtórnie zakwitła. W jej nóżce rosną rozchodniki 'Brillant' .


A to inne  wybarwiający się na żółto  drzewko - Glediczja trójcierniowa 'Sunburst'.



Skoro mam już wybranego króla ogrodu, to musi być również królowa. Dla mnie jest nią parasolowata wiśnia japońska 'Kiku- Shidare- Zakura' . To królowa wiosny. Posadzona w towarzystwie m. in. trawy 'Red Baron', hosty 'Brim cup' oraz  rozplenic japońskich 'Hamelm'.



Wspaniałe brzozy pożyteczne 'Doorenbos' o śnieżnobiałej korze, podsadzone kulistymi bukszpanami w dywanie z roślin skalnych.




 Romantyczny zakątek



Szersza perspektywa na ogród i na jedyne drzewo, które rosło już w ogrodzie- czyli modrzew .



Spojrzenie poprzez łuk grabowy na wspomniany wyżej zagajnik brzozowy



Mój ulubiony zakątek w ogrodzie, wiosną czosnkowy, a jesienią hortensjowy. Królują w nim wówczas hortensje 'Anabelle'.







Mimo, że ogród jest spory (1245 m 2), to tworzę w nim również sezonowe kompozycje w donicach.
Donice to rozwiązanie dla każdego, kto posiada przynajmniej taras czy balkon.
Wystarczy kilka roślin, jak np.  rozplenica japońska 'Rubrum', dowolnej odmiany wrzos czy żurawka lub  rozchodnik czy hakonechloa macra i powstaje miła dla oka jesienna dekoracja.



I na koniec spaceru symbol kończącej się złotej jesieni, chryzantemy. Mimo jednoznacznych skojarzeń zaprosiłam te wdzięczne kwiaty do swojego ogrodu. Rosną również w donicy.



W następnym poście wrócę na chwilę do słonecznych wakacji  i pokażę, co ciekawego działo się w moim ogrodzie latem.
Serdecznie zapraszam.

czwartek, 9 października 2014

Jesienią powracam.

Witam się z Wami po dość długiej przerwie. Jesienią, która zagląda w okna mojego domu.


Pisząc ostatniego posta w kwietniu nie sądziłam, że w kolejnych miesiącach moje życie nabierze takiego tempa , a ja nie będę w stanie znaleźć czasu na blogowanie.

Ale wracam jesienią, gdy życie nieco zwolniło tempa.



Mam w końcu czas na drobne przyjemności.
Mój ogród zachwyca feerią barw, a w kuchni znów czuć zapach powideł.

 Sumak octowiec odm. 'Tiger Eye'


Ostatnie miesiące pracowałam tak intensywnie, jak intensywny jest kolor najbardziej charakterystycznego drzewa w moim ogrodzie (na zdjęciu powyżej) .
Wprawdzie nie miałam dla siebie kompletnie czasu, ale jak się ma marzenie i wiarę w jego realizację, to można znaleźć w sobie niezwykłe pokłady energii i nadludzką wręcz siłę. Dzięki nowym doświadczeniom zaczęłam też inaczej patrzeć na życie. Dostrzegam krótkie momenty szczęścia i cieszę się każdą wolną chwilą.

Tej jesieni miałam w planach wielkie grzybobranie, ale brak czasu w ostatnich tygodniach spowodował, że nie udało mi się tych planów zrealizować.
Jakież więc było moje zdziwienie, gdy podczas porannego spaceru po ogrodzie znalazłam pośród roślin całkiem sporą ilość maślaków.


Już w poprzednich sezonach grzyby pojawiały się u mnie w ogrodzie pojedynczo, ale w tym roku mam prawdziwy wysyp tych smacznych grzybków.

Nie tak łatwo je dostrzec. Odkryłam je m. in. w  zwartym dywanie bluszczu tuż pod starym modrzewiem .
Ukryły się w przekwitających, przebarwiających się na żółto liściach  host.
Były niemalże niewidoczne.





Schowały się m. in. w gałązkach płożącego jałowca procumbens 'Nana'.



Jest jak w tym żarcie o Chuck Norrisie.... Nie mogłam sama pójść na grzyby do lasu, więc grzyby same przyszły do mnie:-)


A oto część moich dzisiejszych zbiorów.



Część została  zamarynowana i trafiła  do słoiczków, a z części postanowiłam zrobić smaczny dodatek do dzisiejszego obiadu w postaci placków ziemniaczanych.
Lubię proste jedzenie. Placki ziemniaczane "chodziły" za mną od dawna, ale w ostatnich tygodniach nie miałam czasu, żeby je zrobić.
Ostatnio na moim stole gościły wyłącznie szybkie dania. Przerabiam książkę Jamiego Olivera " 15 minut w kuchni", ale za nic nie potrafię się zmieścić w tytułowych 15 minutach.
Ale dziś mam ten luksus, że jestem cały dzień w domku, nie muszę się spieszyć, więc zabrałam się za żmudne obieranie grzybów i za tarcie ziemniaków na placki.
Maślaczki poddusiłam i zmieszałam ze śmietanką oraz natką pietruszki. Wspaniały dodatek do chrupiących placuszków.


Skorzystałam ze swojego ulubionego bardzo prostego przepisu na sos grzybowy z bloga Kwestia Smaku. Jeśli kogoś zainteresuje, to podaję linka:

http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/grzyby/sos_grzybowy/przepis.html

Przepis na placki ziemniaczane znajdziecie np. tutaj:

http://whiteplate.com/2009/01/placki-ziemniaczane/

A oto moje skromne danie:-) Radość dzieci i męża- bezcenne:-)



Smacznego:-) 


W kolejnej odsłonie pokażę mój ogród jesienią .Będzie m. innymi o jesiennych kompozycjach w donicach. 




Serdecznie zapraszam do odwiedzenia mojego bloga.