Rodzinne wakacje w toskańskim agroturismo.
Kontynuując swoją opowieść o Toskanii, zabieram Was na początek do
malutkiej toskańskiej miejscowości POPPI
w dolinie gór Casentino, jakieś 30 km
od Arezzo (prowincja Arezzo), gdzie kilka lat temu zatrzymaliśmy się podczas naszych
pierwszych wakacji w Toskanii.
Spędziliśmy tam cudowny, rodzinny urlop w uroczym agroturismo Podere La Casaccia,
znajdującym się na peryferiach miasteczka Poppi .
Wybraliśmy je dość przypadkowo, szukając noclegów na prowincji w
rozsądnej odległości od Florencji i Cortony, ale dość późno zdecydowaliśmy się
na wyjazd ( poszukiwania podjęliśmy w maju ), a planowaliśmy urlop na początek wakacji, więc nie było już specjalnie
dużego wyboru.
Strzał w ciemno okazał się jednak absolutnie strzałem w
dziesiątkę, bowiem spędziliśmy tam naprawdę udane wakacje i polecam to miejsce
na wspaniały rodzinny wypoczynek. Miejsce to stanowi również dobrą bazę
wypadową do Florencji, Sieny, Arezzo, Cortony i wielu innych mniej znanych
miejsc, które warto przy okazji odwiedzić.
Przemili gospodarze Państwo Borghini wraz z sympatycznym synem, z autentycznym zaangażowaniem zadbali o komfort naszego wypoczynku i różne atrakcje. I chyba nie była to zwykła kurtuazja . Zwłaszcza p. Moreno z każdym starał się znaleźć wspólny język (gospodarz mówi również po angielsku).
Zorganizowali m. in. wieczór włoski dla wszystkich wypoczywających
tam rodzin.
Każdy mógł samodzielnie przygotować pizzę z ulubionymi dodatkami, skosztować miejscowego wina oraz innych smakołyków z ekologicznego gospodarstwa właścicieli oraz ich sąsiadów .
Mogliśmy poznać fantastycznych ludzi z Belgii, Holandii, Danii i Niemiec. Podczas wieczornych spotkań przy wspólnym stole mogliśmy wymienić doświadczenia, trochę też innym opowiedzieć o Polsce i zburzyć kilka mitów o Polakach.
Każdy mógł samodzielnie przygotować pizzę z ulubionymi dodatkami, skosztować miejscowego wina oraz innych smakołyków z ekologicznego gospodarstwa właścicieli oraz ich sąsiadów .
Mogliśmy poznać fantastycznych ludzi z Belgii, Holandii, Danii i Niemiec. Podczas wieczornych spotkań przy wspólnym stole mogliśmy wymienić doświadczenia, trochę też innym opowiedzieć o Polsce i zburzyć kilka mitów o Polakach.
To był wspaniale spędzony czas, świetnie się bawiliśmy, bo
trafiliśmy na fantastycznych ludzi, zarówno gospodarzy, jak i gości. Dzieci doskonale
porozumiewały się ze sobą, mimo barier językowych (holenderski, duński i
flamandzki nie są im znane).
Dopisała nam pogoda, dzieci były zdrowe i szczęśliwe, co nie jest
takie oczywiste, bo wcześniej 2 lata z rzędu trafiliśmy w trakcie wakacji najpierw
na ospę, a kolejnego roku na różyczkę, tak więc musieliśmy zrezygnować z
wyjazdów.
Dodam, że to było po trudach budowy domu i tworzenia ogrodu, tak
więc udany urlop należał nam się, jak psu kość.
Nareszcie mogliśmy naprawdę wypocząć, zapomnieć o codzienności. I
to w dodatku w takich cudownych okolicznościach przyrody i otaczającego krajobrazu.
Mogłam znów poczuć, że nasze życie po kilku szalonych latach wraca na właściwe
tory.
Za sprawą poznanych tam Duńczyków z Kopenhagi postanowiliśmy
poznać Danię. Stąd też nasza ogromna sympatia do tego małego kraju i nasze
drugie już duńskie wakacje, o których pisałam w innych wątkach.
W Podere La Casaccia mieszkaliśmy w uroczym domku w typowo toskańskim stylu, w apartamencie o nazwie Tabaccaia Mansarda .
Jest to właściwie mieszkanko dla 4 osób, na 3 kondygnacjach znajduje się: kuchnia z jadalnią i kominkiem (wniosek- można tam też przyjechać jesienią i zimą- na narty), salonik z 1 miejscem do spania, łazienka, mała sypialnia z 1 łóżkiem dla 1 osoby, 1 małżeńska sypialnia z łazienką, z zapierającym widokiem z okien.
Apartament jest całkowicie wyposażony we wszystkie niezbędne
sprzęty, jeśli więc macie ochotę, możecie tam sami przygotowywać posiłki. Każdy
domek ma własny taras wyposażony w meble ogrodowe.
Domków jest kilka, każdy jest inny, tak więc jest w czym wybierać.
Na terenie gospodarstwa znajduje się również basen kąpielowy z
jacuzzi oraz wygodne leżaki. Nie trzeba było wstawać bladym świtem, żeby
upolować wolny leżak, jak to bywa często podczas wyjazdów do hoteli w
kurortach.
Zajrzyjcie więc koniecznie na stronę Podere La Casaccia:
W gospodarstwie prowadzona jest ekologiczna uprawa
warzyw i owoców.
La
Casaccia słynie również z uprawy zabytkowej odmiany ziemniaka z czerwoną
skórką , polecaną przez właścicieli na włoskie gnocchi i typowe Casentinesi
Tortelli.
W zależności od sezonu można dostać przeróżne owoce, takie
jak m. in. winogrona,
gruszki, brzoskwinie, śliwki, pigwy, wiśnie i czereśnie, figi, jak również
kiwi, maliny i czerwone porzeczki ,a ponadto
warzywa: od pomidorów po cukinie, bakłażany, sałaty, rośliny strączkowe,
jak groch i fasola, dodatkowo aromatyczne zioła, takie jak: bazylia,
pietruszka, czosnek, szałwia i rozmaryn, oraz orzechy włoskie, orzechy laskowe.
Dostępne są też pyszne przetwory z tych owoców i warzyw, przygotowywane
osobiście przez właścicielkę p. Mirellę. Polecam też miody i wino z rejonu Casentino, które przed wyjazdem zakupiliśmy u gospodarzy.
Samo miasteczko Poppi posiada również uroczą starówkę usytuowaną na zboczu wzgórza, wraz ze średniowiecznym zamkiem, w którym znajduje się muzeum.
To
niesamowite, że nawet w najmniejszej miejscowości można znaleźć ślady historii,
poczuć niezwykłą atmosferę i urodę włoskiej prowincji.
Obcując z przyrodą i pięknymi krajobrazami odnajdziecie tam spokój
i pełny relaks.
Cudowne miejsce ... zazdroszczę Wam kochana tak wspaniale spędzonego czasu :):):):)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Niesamowite...
OdpowiedzUsuńJak zwykle podeszłaś do tematu konkretnie i rzeczowo...
To stąd ta Dania...;)
Ciekawe czy Duńczycy też zrobili sobie wypad do Polski ;)
Zdjęcia piękne...a te z poprzedniego posta, pędzlem malowane...
Super miejsce, zapisane, może w następnym roku, czekam na więcej:). AniaK
OdpowiedzUsuń