ZIELONO MI TU

WITAJCIE SERDECZNIE NA MOIM BLOGU ZIELONO MI TU

piątek, 22 marca 2013

Świeże zioła -bazylia.

Witajcie po przerwie:-)

Dziś znowu będzie u mnie na pograniczu kuchni i ogrodu, a rzecz będzie o bazylii, która stanowi moją ulubioną przyprawę, bardzo często wykorzystywaną przeze mnie w kuchni.
Nie przepadam jednak za suszoną bazylią. Zdecydowanie nic nie zastąpi smaku i zapachu świeżej bazylii.
Jak więc zatrzymać jej niezwykły aromat na dłużej? O tym właśnie będzie ten post.



W tym roku po raz pierwszy będę samodzielnie siała zioła do ogrodu.
Część już wysiałam w marcu, z kolei w kwietniu wysieję m.in. kilka odmian bazylii. Jednak zanim będę mogła cieszyć się ziołami z własnego ogrodu, korzystam z dostępnych również zimą gotowych sadzonek.
Wczoraj natknęłam się w Lidlu na przecenione sadzonki bazylii, zaledwie po1,99 zł.
Były mocno wybujałe, ale w całkiem dobrej kondycji. Gdyby zostały w tym stanie w sklepie, już za kilka dni pewnie by zwiędły. Postanowiłam je kupić i zreanimować.
W pierwszej kolejności przycięłam bazylię, aby stworzyć jej lepsze możliwości do dalszego wzrostu. Nieźle ogołociłam obie sadzonki. Jednak bez obaw, bazylia lubi,jak się ją często przycina. Najczęściej zrywa się wierzchołki pędów pozostawiając na łodydze kilka listków.
Kiedy trzyma się ją w warunkach domowych, najlepiej umieścić ją na słonecznym, ciepłym parapecie i zadbać o odpowiednią stałą wilgotność. Należy jednak unikać przelewania.
A co z zerwanymi  listkami,jeśli nie planujecie wykorzystać ich do natychmiastowego spożycia?

Sposób na zachowanie aromatu świeżej bazylii jest bardzo prosty. Przedstawię go w kilku krokach:
  • zerwane listki bazylii myjemy na sicie, następnie szatkujemy drobno, a następnie umieszczamy w silikonowej lub plastikowej foremce do lodu. 


  • całość zalewamy zimną wodą, następnie foremkę owijamy folią spożywczą i wkładamy do zamrożenia do zamrażarki na noc


  • następnego dnia wyciągamy foremkę i dzielimy zamrożony blok na gotowe kostki zamrożonej bazylii , które natychmiast przekładamy do plastikowego pojemnika. Pojemnik szczelnie zamykamy, opisujemy na etykiecie co jest w środku (gdyż zamrożone zioła łatwo pomylić) i wkładamy z powrotem do zamrażarki.


Potem wystarczy jedna kostka, aby poprawić smak pomidorowych sosów czy zup.


Do sałatek wolę jednak świeże listki,prosto z krzaczka:-), dlatego mam nadzieję, że z kupionych sadzonek uda mi się coś jeszcze wyhodować. A wiosną, jak w końcu do nas przyjdzie, może doczekam  się własnych aromatycznych ziół-)




2 komentarze:

  1. Ten sposób jest genialny :) Widziałam kiedyś w programie jak Nigella opowiadała o tak zatrzymywanym aromacie ziół. Cudownie, że mi przypomniałaś :):):)
    Rewelacja - wyjmujesz i masz świeżutkie zioła :)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow nie wpadłabym na to, bardzo fajny i prosty sposób :)

    OdpowiedzUsuń